* CHANEL - LE BLUSH CREME DE CHANEL 63 REVELATION * - recenzja

Zapraszam na recenzję i parę fotek mojego ukochanego różu w kremie Chanel.



*OPAKOWANIE *
Mamy tu typowy dla Chanel minimalizm. Plastikowe puzderko z logiem, bez pędzla ( jak dla mnie plus) z wbudowanym lusterkiem. Opakowanie posiada również etui , czarny welurowy woreczek z wytłoczonym logo. Jak do tej pory opakowanie jest ok ,nie zacina się ani nie rysuje.

*KOLOR*
63revelation to dość uniwersalny odcień. Ani za rożnowy ani za pomarańczowy. Na twarzy wygląda bardzo świeżo i uroczo. Jego intensywność można łatwo stopniować warstwami. Jest dość dobrze napigmentowany także jedna warstewka powinna wystarczyć. 

Do wyboru mamy inne równie urocze kolorki

*ZAPACH*
I tu mamy ogromne zaskoczenie.Niestety lub ,,stety,, nie wywąchamy tu żadnej róży. Zapach jest prawie niewyczuwalny.

*KONSYSTENCJA*
Jest fenomenalna. I to właśnie ten aspekt skusił mnie do zakupu. Mamy tu bardzo lekką kremowo-pudrowo- musową formułę.Jest bardzo plastyczna, łatwo wtapia się w skórę i nie podkreśla moich poszerzonych porów i suchych skórek. Daje przepiękne satynowe wykończenie bez drobinek. 

*APLIKACJA*
U mnie najlepiej sprawdza się skunks (mac 188) lub palce. Palcami- delikatnie wklepujemy i jednocześnie  ostrożnie rozcieramy . Nakładam go oczywiście na podkład a później dopiero  pudruję twarz. Nałożony na już upudrowaną skórę również daje rade i wygląda super. Świetnie współpracuje z innymi kosmetykami, nie rozmazuje się i nie waży.

*TRWAŁOŚĆ*
Fenomenalna. Produkt nie blednie, nie zmienia koloru ani konsystencji w ciągu dnia.